Z cyklu: w TVN nie zobaczysz, w ,,Wyborczej" nie przeczytasz. Oto Nawab Ali Qureshi. W piątek zaprowadził 4-letnią córeczkę do sklepu, kupił jej słodycze i owoce, powiedział jak bardzo ją kocha. Uśmiech nie schodził z jej małej buźki. Potem zaprowadził ją do domu i zaczął jej cytować Koran. Mało rozumiała, ale słuchała uważnie. Za to w ogóle nie rozumiała, czemu tatuś sięga po nóż, podchodzi do niej i podrzyna jej gardło. Następnie wyciera nóż i podłogę z krwi córeczki, i idzie spać. Zwłoki zaszlachtowanej dziewczynki znajduje w nocy jej mama. Nawab początkowo przekonuje policję, że za śmierć córki odpowiada kot. Próbuje przekierować oskarżenie na niego. Policja jednak nie decyduje się na przesłuchanie kota. Nawab pęka, przyznaje się. Opowiada, że jest bardzo religijnym muzułmaninem, i chciał uczcić Ramadan, oddając Allahowi to, co miał najcenniejszego.